piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 3 Who is this?

Rozdział zadedykowany dla:
Karcia Lynch, Patrycja-choclate Lynch, Karolina Sieczkowska, Ann Lynch, The Blogg, Paulina Kustra, Kinga R5er, Natalia Czuba
:3

*Narrator*
Ross przycisnął mocniej Laurę do materaca w ten sposób, że brunetka głośno jęknęła.
- A to tylko początek... - mruknął blondyn. Podniósł się z brunetką do siadu. Zaczęli się namiętnie całować. Ross ściągnął swoją koszulę w kratę i rzucił gdzieś w kąt. Podobnie Laura przerywając na chwilkę pocałunek zdjęła swoją koszulkę. Brunetka odnalazła pasek od spodni blondyna i odpięła go, by móc swobodnie opuścić spodnie. Chłopak ponownie położył się na brunetkę. Jego spodnie dołączyły do koszuli. Teraz on zabrał się za Laurę. Odpiął guzik w jej spodenkach, a reszta sama poszła. Kolejna część garderoby znalazła się na podłodze. Dziewczyna szybko ściągnęła podkoszulek z chłopaka. Oboje byli już tylko w bieliźnie... Ross rzucił się na Laurę i zaczął całować jej szyję. Kolejny jęk. Ross zjechał na żuchwę dziewczyny. Zaczął językiem robić mokre ślady od jej szyi, aż do dekoltu. Będąc w okolicach jej piersi odpiął i zerwał z niej stanik. Językiem zjechał niżej. Teraz zostawił mokre ślady na jej brzuchu. Zjechał do jej dolnej części garderoby. Majtki brunetki również dołączyły do stanika. Laura chwyciła w obie dłonie twarz Ross'a i nakierowała ją do swojej. Zaczęła go całować. Chłopak nawet się nie zorientował jak brunetka przekręca się na niego i ściąga z niego bokserki. Blondyn zareagował dopiero po kilku minutach. Powrócił do dominacji nad swoją żoną. Zgiął jej nogi w kolanach i lekko rozszerzył, a sam zawisł nad nią.
- Jesteś gotowa? - spytał poważnie blondyn.
- Tak. - brunetka przełknęła gęstą ślinę. Mężczyzna spojrzał ostatni raz w oczy ukochanej i mocno w nią wszedł.
W tym samym czasie na dole Amanda kończyła robić obiad i deser: zupę warzywną, galaretkę z owocami i bitą śmietaną. Za to Joachim grał w gry planszowe z Riker'em, Ellington'em, Vanessą i Rydel.
- To nie fer! Oszukujecie! - krzyknął Trief, gdy po raz kolejny zbankrutował w Monopoly. Dzieci zaśmiały się.
- To kwestia inteligencji. - powiedział Riker i wystawił język do sąsiada.
- Ty mały krętaczu! - zaśmiał się głośno Joach i zaczął gilgotać Riker'a. - Vanessa pomóż mi! - brunetka z chęcią nachyliła się do 12-latka i zaczęła go gilgotać. Nie zauważyła nawet jak starszy odsunął się Teraz wszyscy wpatrywali się jak dwójka dzieci rywalizuje ze sobą.
- Va aaa an! Proooszę hahaha przestań! - Riker już czerwony płakał ze śmiechu. Jednak brunetka nie zamierzała przestać, więc blondyn złapał ją za szyję i pociągnął do dołu tak, że dziewczynka wylądowała na nim.
- Dooobra to jest dziwne... - powiedział Ell zapatrzony w parę, która nawet nie mrugała tylko patrzyła sobie w oczy.
- Hihihi braciszek się za bujał! - krzyknęła 10-latka. Joachim spojrzał na wszystkich zszokowanym wzrokiem.
- Jednak macie coś po swoim rodzeństwie. - uśmiechnął się do nich.
- Głupotę? - spytał Ratliff patrząc na brata.
- Już nie żyjesz! Rydel bierz go! - brunet pokazał palcem na brata, a blondynka udając psa pobiegła za Ell'em, który zaczął piszczeć. Minęli oni Amandę, która niosła talerze i o mało co się nie wywaliła.
- Woow! - krzyknęła. - co tu się dzieje?
- Mogę powiedzieć, że łączę w pary Rikessę i Rydellington. - uśmiechnął się do niej brat.
- A ty głupi jeste.. - rudowłosa nie dokończyła, bo przerwał jej krzyk z góry. Spojrzała ona z rozszerzonymi oczami na Joachima.
- Za 9 miesięcy będzie baby. - zaśmiał się Trief z miny siostry. Ona przymrużyła oczy.
- Ej banda! Łapać idiotę! - krzyknęła, a dzieci krzycząc 'idiota' zaczęły gonić Joachim'a. - Ahh i życie jest piękniejsze. - westchnęła i powróciła do ścielenia stołu.

*Amanda*
Gdy skończyłam nalewać wszystkim zupę do jadalni zeszli Ross z Laurą. Uśmiechnęłam się do nich.
- Witam przyszłych rodziców. - zaśmiałam się, a oni spojrzeli na mnie zmieszani.
- Czy to...?
- Tak, było słychać. - przerwałam Laurze.
- A czy dzie...?
- Nie, były zajęte idiotą. - przerwałam teraz Ross'owi. Dwójka zarumieniła się i usiadła do stołu.
- A o czym wy mówicie? - spytała Rydel.
- Zrozumiesz jak dorośniesz. - powiedział Jo.
- I jak będziesz z Ellington'em! - krzyknęła Vanessa.
- Ej! - oburzyła się dana dwójka. Wszyscy zaśmiali się i zaczęli jeść. Muszę przyznać, że ta moja zupa wyszła wyśmienicie. Po prostu palce lizać! Gdy wszyscy zjedli ja wraz z Laurą wyniosłyśmy puste talerze do kuchni. Za to wychodząc z niej zabrałyśmy na tacach zastygnięte galaretki z owocami i bitą śmietaną:
Mmm... pycha! Zaczęłam jeść swój deser. Czy istnieje coś lepszego na świecie niż żelatyna? W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Nieznany numer.
- Kto dzwoni? - spytała Laura.
- Nie wiem. - odpowiedziałam wpatrzona w ekran.
- Daj na głośnik. - powiedział Ross, a ja odebrałam...

Rozmowa: Tyler  Amanda  Ross
- Halo?
- No cześć Amando.
- Yyy... kto dzwoni?
- Chłopak, który chce się z Tobą spotkać.
- Jaaasne...
- A tak w ogóle jestem Tyler Cross.
- Zanim ja Ci cokolwiek powiem to skąd masz mój numer?
- Od parasolki.
- Co?! - spojrzałam na śmiejącą się Laurę. To jej sprawka. 
- No, bo ją podrywałem, a ona jest mężatką... - Ross zerknął gniewnie na telefon.
- I będzie w ciąży!
- Ross!
- To jej mąż? Ross? - spytał jak myślę mega zdziwiony.
- Tak... Ross Lynch i Laura Lynch. - powiedziałam, a odpowiedziała mi głucha cisza.
- To spotkamy się jutro?
- Okey... Amanda Trief. Mieszkam przy Desing Street 29a. Godzina 17.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia...
*Koniec Rozmowy*

Spojrzałam gniewnie na Laurę.
- Ty mi chłopaka znajdujesz? - prychnęłam.
- Spodoba Ci się. Niezłe ciacho. - zaśmiała się. Blondyn spojrzał na nią.
- No na pewno nie takie jak ja! - oburzył się, a cała reszta wraz z dziećmi zaczęła się śmiać. Zaczęłam z powrotem jeść mój deser, który mi wrednie przerwano. Po zjedzonym deserze Laura podała ciasto. Zajadaliśmy je rozmawiając i oglądając telewizje.
***
Hi people!
Dodaje rozdział dzisiaj choć miałam jutro, ale jutro mam gości xD.
Dziś mam urodziny, ale kij xD nie chce mi się nic.
Kto mnie zrozumie?
Tylko fragment TEJ scenki jest krótki, ponieważ... no nie potrafię tego pisać xD
Proszę skomentujcie :3
Pozdrawiam,
Sashy :*

7 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    Mój tata też ma dzisiaj urodziny:)
    Czekam na następny wspaniały rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny<3
    Wszystkiego najlepszego ci zycze:) I dziekuje za dedyk:)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam:*
    Twoja Czekoladka♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego
    świetny rozdział czekam na next ☺ ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego
    świetny rozdział możesz tak częściej pisać
    jak byś nie wiedziała jak napisać 18 + to zapraszam na mojego bloga
    Pozdrawiam <3333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Stoo lat! Stoo lat! Niech żyje, żyje nam!
    Wszystkiego najlepszego, Sashy! ^^
    Spełnienia marzeń, mnóstwa wspaniałaych prezentów, weny do kolejnych rozdziałów, dobrych ocen w szkole, prawdziwych przyjaciół, udanego koncertu R5 i wszystkiego, czego tylko sobie życzysz :** Mam nadzieję, że te urodziny będą lub były dla Ciebie naprawdę super C:
    Rozdział wszedł Ci ŚWIETNY!
    A mówiłam, mówiłam, żeby tam zbyt głośno nie byli, a oni tak szaleli... Nie ładnie, nie ładnie... xd
    O tak! Ja chcem baby! Bardzo, bardzo chcem! Hihihi :D
    Takie małe urocze Raurzątko ^^
    I nie przejmuj się, że ta scenka Ci nie wyszła :) Następne będą lepsze, ja to w ogóle nie umiałabym takiej napisać xd
    Amanda UWIELBIAM CIĘ! Wiem, pisałam już to, ale trudno! xd
    Taka słooodka, mała Rikessa i Rydellington <3
    Jak tak o nich czytam to mam ochotę mówić takie długie awwwwwwww (tak, chyba przesadziłam z tym "w", trudno... xd)
    Miłość rośnie wokół nas... taram taram tam tam (nie pamiętam jak to dalej było, ale chyba coś z nocą CC:)
    Tak mi smaka tym zdjęciem narobiłaś, ale jest już po 23 i nie będę już jadła xdd
    Czy tylko mi najlepiej pisze się komentarze w nocy albo późnym wieczorem?
    Parasolka... ja wciąż nie kumam czemu akurat takie przezwisko hahaha :D
    Ten Rosołek (czyt. Ross, koleżanka go tak nazwała xd) to taki zazdrośnik jest hehe, ale spokojnie, ja dopilnuję, by nikt ci Lau nie ukradł, bo inaczej ten ktosiek będzie musiał spotkać się ze mną, a wtedy Gargamel zamknie go w swoim lochu. Buhahahahaha!
    Mam chyba uchorobala, bo ciągle mi w głowie leci "Lego House" Eda Sheerana. Spongebob, Skalmar, Sendy (tak to się pisze? xd), Patryk! Help me! Proszę! Lubię tę piosenkę, ale już mam jej (tak, autokorekto, tak, mam dość jajek ;-;) dość...
    Dobra, nie narzekam już, bo nie wolno narzekać w czyjeś urodzinki ^^
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i przesyłam Ci taki wirtualny prezencik c:
    Może dojdzie tak za kilka lat xd
    Muszę już kończyć ten komentarz, papa! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    PS. Dziękuję za dedykacje ;)

    OdpowiedzUsuń