*Ross*
- Ross szukaj szybciej! - poganiał mnie Jo.
- Daj mi się skupić. Bo inaczej znajdę piekarnię zamiast tego magazynu! - warknąłem na niego. Brunet się łaskawie przymknął, a ja szukałem dalej. Według Amandy to nie była jedna osoba ani dwie... Była to jakaś większa grupka. Tylko dlaczego akurat my?
- Szukaj w zasięgu 30km od LA. Na pewno musi być kilka opuszczonych magazynów. - poradziła mi Am. Pokiwałem głową.
- Laura trzymasz się? - spytałem szybko klikając w klawiaturę. Brunetka przytulała do siebie Ellingtona.
- Tak. - szepnęła, ale nie było to szczere. Martwiła się o siostrę i ja o tym wiedziałem. Na pewno też martwiła się o Rydel i Riker'a, ale nie tak bardzo jak ja. W końcu to moje rodzeństwo. Ale oboje kochamy Marano i Lynchów tak samo. Kliknąłem enter, a na ekranie pojawił się wynik wyszukiwania. Aż 20 stron?! My na serio dzisiaj ich nie znajdziemy...
- O rany... - Joach złapał się za głowę. To się nie uda... Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - zaoferowała Laura i znikła za drzwiami. A jak jej się coś stanie?! Na szczęście wróciła po chwili. Z Tyler'em...
- No cześć kotku. - mruknął i pocałował z uśmiechem Amandę w policzek. Mój przyjaciel niezbyt był zadowolony z tej sytuacji.
- Nie mam humoru. - powiedziała od razu.
- Co się stało? - spytał, a w oczach zobaczyłem ten jego błysk. Coś tu nie gra.
- Porwali nasze rodzeństwo to się stało! A teraz szukamy ich i chyba coś znalazłem. - warknąłem do niego. Na stronie były wskazówki dojazdu do jednego z opuszczonych magazynów. Teren, na którym się znajdował był godzinę drogi stąd i do tego w lasie. Mam przeczucie, że to dobry trop.
- Jedziemy! - powiedziała Laura. Pokiwaliśmy głowami, a ja zapisałem ulicę, na której znajdował się owy las. Destiny Street 801.
- Ale, że teraz? - spytał Tyler marszcząc czoło.
- Tak pacanie! A ty z nami! Do auta! - krzyknął na niego Jo. Zbiegliśmy na dół. Szybko chwyciłem swoją i Laury kurtkę oraz wziąłem kluczyki do swojego samochodu. Naprawdę rzadko nim jeździłem. Tylko na wyjątkowe okazje, albo, gdy byłem spóźniony, ponieważ moje czarne Infinity było bardzo szybkie. Zasiadłem na miejscu kierowcy, obok mnie znalazła się Laura, a na tylnych siedzeniach Tyler, Amanda i Joachim. Joach siedział za mną, Amanda na środku, a ostatnie miejsce za Laurą należało do Tylera. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, dałem bieg i z piskiem wycofałem z podjazdu..
*Riker*
Idziemy lasem. Jak to się stało? Bandyci wpadli do domu i przyłożyli do twarzy Vanessy jakąś szmatkę usypiającą. Ja się im wyrwałem jednak mnie popchnęli na kant kanapy. Mocno się uderzyłem w łuk brwiowy. Nie trudno wywnioskować, że zacząłem krwawić. Rydel akurat wychodziła z kuchni. Podobno poszła szukać swojej spinki. Wyszła z pomieszczenia i pisnęła na widok przed sobą. Jeden z nich zasłonił tą samą szmatką jej twarz. Dwóch facetów zabrali Van z Rydel na ręce, a mnie dwóch związało, gdy jeszcze Ryd odpływała. Kolejny przerzucił mnie sobie na ramię i uciekli przez drzwi balkonowe.Wpakowali nas na tylne siedzenia auta, a sami poszli do przodu. Komórkę mi też zabrali! W trakcie drogi jako jedyny byłem przytomny. Jednak szyby były przyciemnione i nic, a nic nie widziałem. Dokładnie się przyjrzałem naszym porywaczom. Było ich pięciu. Wszyscy mieli opaski na oczach i byli ubrani na czarno. Widać było tylko kolory włosów. Z łatwością mogę stwierdzić, że były dwie dziewczyny. W trakcie drogi dziewczyny odzyskały przytomność. One też miały związane ręce, nawet nie wiem jakim cudem i kiedy oni to zrobili. Dojechaliśmy na jakieś opuszczoną polanę. Kazali nam wyjść, a mi odwiązali sznury na nogach. Dziękuję Wam! Czujecie ten sarkazm?! I tak przez tą polanę dotarliśmy do lasu przez, który idziemy już półtorej godziny.
- Nogi mnie bolą... - jęknęła Delly.
- Zamknij się i idź! - warknął na nią jeden z porywaczy. Brunet. Dodatkowo ją popchnął, a ona o mało co się nie przewróciła. Zaczęła płakać.
- Zostaw ją! - warknąłem w obronie siostry.
- Bo co mi zrobisz?! - zaśmiał się szyderczo. Podniosłem nogę i zasadziłem mu mocnego kopa w pisanki. Laura miała rację. Działa na każdego faceta. Mężczyzna jęknął.
- Osz ty gówniarzu. - zamachnął się, ale powstrzymał go idący obok niego rudy bandzior.
- Oszczędź bachora. Później się zemścisz. - uspokoił go, a on niechętnie pokiwał głową. Trzej faceci szli za nami, a te dwie kobiety przed nami i nas prowadziły. Super... Rydel naprawdę nie dawała już rady. Vanessa podobnie.
- Rozwiąż mnie. - powiedziałem do bruneta, a ten zaśmiał się głośno z całą resztą. Spojrzałem na niego z irytacją. - Rozwiąż mnie ty debilu! Nie ucieknę, bo i tak bez nich się nie ruszę, a prawdopodobnie byście mnie dogonili! Noża do cholery nie mam, ale jeśli mnie nie rozwiążesz to oberwiesz po jajach kolejny raz! - warknąłem. Śmiechy ucichły, a on zrobił się czerwony ze złości.
- Rozwiąż go. Zobaczymy co zrobi. - powiedział facet o czarnych włosach od strony Vanessy, czyli po mojej lewej. Delly było po prawej. Brunet w chodzie przeciął sznur. Poruszałem chwilę nadgarstkami. Mężczyźni oprócz kobiet patrzyli na mnie ciekawi tego co zrobię. Ponieważ byłem silny i wcale nie żartuję ani nie jestem skromny inaczej. W domu potrafiłem podnieść Ross'a. Może to dziwne, ale tak jest. Nie wiem co mój brat je, ale musi zastopować. Rydel to najdelikatniejsze piórko. Podobnie jak Ness'a. Złapałem Delly za rączkę. Spojrzała na mnie załzawiona. Przetarłem jej łzy. Złapałem ją pod pachami i posadziłem ja na swoich ramionach. Położyła swoje delikatne dłonie na mojej głowie i zaczęła się bawić moimi blond włosami.
- Vanessa dasz radę? - spytałem, a ta uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
- Wytrzymam. - powiedziała. Tak... coś w to nie wierzę.
- Będziesz trzymała Delly za nogi. - powiedziałem i złapałem ją jedną ręką pod plecami, a drugą pod nogami tam gdzie zginają się kolana.
- Będzie Ci ciężko! - przestraszyła się brunetka, a ja parsknąłem. Na pewno nie.
- Trzymaj Dells za nogi. Wytrzymam. - za papugowałem ją. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała mnie w policzek. Złapała Rydel za kostki.
- Patrz jaki dobry! - usłyszałem za sobą szept. Po głosie rozpoznałem, że to ten rudy.
- Wielkie rzeczy. - powiedział brunet. Ty byś do cholery jednej nie podniósł pasożycie!
- No nieźle. Pierwszy raz takie coś widzę. - powiedziała dziewczyna z przodu. Różowo-włosa.
- Zaczekajcie chwilę. Mam SMS'a. - powiedziała dziewczyna po jej lewej. Ona natomiast miała fioletowe włosy. - Cholera. Zawracamy! - krzyknęła, a wszyscy skręciliśmy w prawo.
- Co jest? - spytała ta druga.
- Szukają ich. - powiedziała, a ja od razu zrozumiałem. Ross, Laura, Joachim i Amanda szukają nas i prawdopodobnie wiedzą, gdzie będziemy przebywać.
***
Hey People!
Co sądzicie o rozdziale? xD
Nie mam zbytnio o czym pisać :P
Dziękuję za wszystkie komentarze pod rozdziałem 9.
Pamiętajcie!
1 KOM = 5 ZŁ NA PSYCHIATRĘ DLA SASHY XD
Pozdrawiam,
Sashy ♫
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam że go nie dodasz dzisiaj*)
Czemu rozdziały nie mogą być częściej?
Czekam na kolejny rozdział * )
I mam nadzieję że Ross, Laura, Amanda i Joachim znajdą Rika, Rydel i Van.
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńJejciu! Mam wielką nadzieje, że Ross, Laura, Joachim i Amanda znajdą Van, Ryd I Rikera! Nie Tyler jest podejrzany, bo zachowywał się dziwnie. Będe go mieć na oku. 5 zł na psychiatre dla mnie I Sashy:) Kto po może?
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Rozdział śliczny i mam nadzieję, że ich znajdą... Riker taki mądry.
OdpowiedzUsuńChwila... teraz tak myślę... z kim został Ell?
Nie chcę go stracić.
Dobra... wiem jedno Amanda nieźle przejedzie się na Tylerze( nie wiem jak odmienić)... tak myślę.
Czekam, pozdrawiam i przekazuję nawet 10 zł.
Buziaczki i do nexta :)
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzyli odpowiedzialny za to jest Tyler.
Kolejne 5 zł.
Czekam na next ♡
Hello!
OdpowiedzUsuńWybacz, ale dzisiaj będzie krótszy komentarz, bo jestem meega zmęczona.
Cuudowny rozdział!
Riker, skąd ty tyle siły bierzesz, co? Ja za chiny nie dałabym rady tak zrobić xd
Jacy ci porywacze głupi, jezu... xd Taki dzieciak jednemu przyłożył haha :D
Ale trzeba przyznać, Riki był naprawdę słodki <3
Coraz bardziej zaczynam się przekonywać, że ten Tyler jest naprawdę złym ziemniaczkiem...
A złe ziemniaczki lądują w zupce babuni xd
Ale ja tego kartofla pieczonego jeszcze dopadnę, o!
Możecie sobie zawracać. Przed super Rosołkiem nikt nie ucieknie! ^^
Jeszcze raz przepraszam, że tak krótko, ale serio jestem padnięta i jeszcze raz supi rozdział :****
Papa! :3