Rozdział dedykuję:
- Natalia Czuba
- Kinga R5er
- Patrycja-choclate Lynch
*Laura*
Mimo, że spędziłam w pracy tylko 2 godziny to i tak jestem wykończona. Dostałam kolejne zadanie. Tym razem projekt jest zatytułowany na "nieidealna rodzina". Mam tym razem zrobić zdjęcia. Pożyczę aparat od Vanessy. Tylko jak wykonać ten projekt.. Mam tylko tydzień. Po opuszczeniu budynku pojechałam prosto do sklepu. Wzięłam pierwszy lepszy koszyk na kółkach i weszłam w głąb sklepu. Najpierw owoce i warzywa. Może zrobię zupę na obiad? A na deser zrobię budyń z owocami? Dobry pomysł. Udałam się na dział z owocami i warzywami. Wpakowałam do koszyka banany, jabłka, pomarańcze, brzoskwinie, groszek, marchewkę, szpinak, kalafior, brokuły, kartofle i koperek. Będzie zupa warzywna. Idziemy na kolejny dział. Nabiał. Wpakowałam tym razem do koszyka mleko, ser i kilka jogurtów. Słodycze. Z tego działu wzięłam przeważnie cukierki i żelki. Również nie zapomniałam o nutelli i różnosmakowych dżemach. Po sklepie rozniósł się dzwonek SMS'a w moim telefonie. Kilka osób z tego działu na mnie spojrzało. Trochę speszona wyciągnęłam telefon z torebki i sprawdziłam kogo mam ochrzanić. No oczywiście... Ross.
"Kotku Amanda i Joachim są u nas. W sumie to nie nowość, ale kup coś na gościny :* Kocham Cię...".
Ja Ci dam ''Kocham Cię''. Zaczęłam wystukiwać odpowiedz na telefonie.
"Ludzie się teraz na mnie dziwnie patrzą! Kupię jakieś ciasto w kawiarni. Ja Ciebie też kocham :*".
Trzymając telefon w ręce zaczęłam wrzucać do koszyka jakieś czekoladki. Kolejna wiadomość.
"Bo jesteś piękna ;). Czekamy w domu <3"
Nienawidzę go i za to go kocham... Wsadziłam telefon z powrotem do torebki. Chwyciłam koszyk i ruszyłam dalej do kolejnego działu. Teraz napoje. Wzięłam do koszyka dwa soki pomarańczowe, dwa jabłkowe i jeden wieloowocowy. To chyba wszystko. Spojrzałam jeszcze na swój koszyk i jego zwartość. Popcorn w domu jest... Więc to wszystko. Ruszyłam do kasy. Chwilkę poczekałam w kolejce na swoją kolej wykładania wszystkiego na taśmę. Gdy już to zrobiłam wzięłam kilka torebek jednorazowych.
- Dzień dobry! - uśmiechnęłam się do staruszki za kasą.
- O Laureńka! Witaj! Kolejne wielkie zakupy? - pokiwałam z udawanym smutkiem głową.
- Niestety. - odpowiedziałam i zaśmiałam się po chwili, a kobieta zaczęła kasować produkty. Ja natomiast pakowałam je do jednorazówek i wkładałam do koszyka.
- To tyle. Sto dwadzieścia. - uśmiechnęła się do mnie. Podałam kobiecie banknoty.
- Do zobaczenia.
- Zaczekaj! - zawołała, gdy miałam już odejść. Wyciągnęła ze schowka małe pudełeczko. Uśmiechnęłam się. - Tym razem dla tego chłopaczka od Rydel. Ellingtona. Do zobaczenia! - odebrałam od niej paczkę i z dziękującym spojrzeniem oddaliłam się od kasy. Pudełeczko wsadziłam do mojej torebki. Odstawiłam koszyk i zabierając z niego jakieś 5 toreb ruszyłam do samochodu. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się w stronę mojego miejsca na parkingu. Dobrze, że zaparkowałam blisko. Otworzyłam bagażnik i do środka wpakowałam wszystkie torby plus wyjęłam z torebki pudełeczko. Zamknęłam bagażnik. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam go i ruszyłam w stronę centrum handlowego. Tam wstąpię do kawiarni, kupię misie dla dziewczynek i ten telefon. Po kilku minutach jazdy dotarłam do swojego celu. Zaparkowałam przed budynkiem i udałam się do środka. Na początek telefon. Weszłam do sklepu telefonicznego i skierowałam się od razu do kasy.
- Dzień dobry. Ja chciałabym kupić telefon Windows Phone. Polecacie jakiś? - spytałam.
- Oczywiście, polecamy pani Nokie Lumia 635. Jest to typ Windows Phone. Najlepszy model jaki mamy. - tak, tak... Zawsze tak mówicie.
- W takim razie chcę go zakupić. Ile się należy? - spytałam wyjmując portfel z torebki.
- Jak dla pani 350 dolarów. - spojrzałam na osobę za kasą. Był to mężczyzna. Brunet z niebieskimi oczami. Znowu ktoś mnie bierze za singielkę.
- Jak dla mnie? - spytała zdziwiona.
- Otóż tak. Spotyka się pani z kimś? - zapytał z uśmiechem. Ja zaczęłam się śmiać.
- Oprócz mojego męża to z nikim. - spojrzałam na niego, a mu zrzedła mina. Odebrał ode mnie 500 dolarów i wydał mi 150. Dostałam jeszcze telefon w opakowaniu.
- Dziękuję i zapraszam ponownie. - burknął pod nosem.
- Szukasz dziewczyny na siłę?
- Raczej znaleźć nie mogę...
- Masz. - wzięłam na kartce zapisałam numer Amandy. - moja przyjaciółka singielka 22 lata. Powiedz, że to od Parasolki. Zrozumie. - podałam świstek papieru i zostawiając zszokowanego chłopaka udałam się do kolejnego sklepu. Tym razem na wystawę z misiami. Na szczęście dalej były. Wzięłam dwa i udałam się z nimi do kasy.
- Dwadzieścia dolarów. - powiedziała sprzedawczyni. Podałam należne banknoty i wyszłam ze sklepu.
- Do widzenia? - zapytałam się siebie. Ludzi są czasem dziwni. Wsadziłam misie wraz z telefonem do torebki. Udałam się teraz do cukierni. Bliżej mam.
- Dzień dobry! - powiedziałam na wstępie. - Chciałabym kupić dwa ciasta. Jedno czekoladowe z alkoholem, a jedno truskawkowe.
- Owszem mamy ciasto czekoladowe a alkoholem, ale akurat skończyła się z truskawkami. - odpowiedziała mi kobieta.
- A jakieś takie inne? Dla dzieci? - spytałam z nadzieją.
- Oczywiście! Mamy ciasto biszkoptowe z bitą śmietaną i różnosmakowymi galaretkami. - uśmiechnęła się do mnie.
- To poproszę. - kobieta zapakowała mi dwa ciasta do prostokątnych pudełek. Wzięłam je w dłonie i udałam się do auta. Teraz tylko wrócić do domu...
*Ross*
- Joach! Zaraz zniszczysz im tą trampolinę! - krzyczała Amanda na swojego brata, który wraz z Riker'em i Ellington'em skakali na sprężystym przedmiocie. Zacząłem się śmiać.
- Ja rozumiem, że kryzys wieku średniego kiedyś musi nastąpić, ale żeby w wieku 23 lat? - spytałem śmiejąc się. Amanda spojrzała na mnie i wypuściła powietrze.
- Ja się poddaje! - krzyknęła i usiadła obok mnie w altance. Nie wytrzyma zbyt długo. Mogę się założyć. Trzy... Dwa... Jeden... - JOACHIMIE!!!
- No już schodzę! - krzyknął i szybko pojawił się obok nas. - Jak na młodszą siostrę jesteś strasznie zrzędliwa.
- Że niby ty co powiedziałeś? - krzyknęła Amanda podchodząc do swojego brata. Brunet rozszerzył oczy.
- O oł... - mruknął i zaczął uciekać.
- Vanessa wyciągaj kamerę! - krzyknąłem w stronę domu.
- Już lecimy! - odkrzyknęła mi Rydel. Po kilku sekundach dziewczynki stały obok mnie. Odebrałem od nich aparat i przełączyłem na kamerę.
- Dołączcie do nich z chłopakami. - powiedziałem i włączyłem nagrywanie. Dziewczynki poleciały do Rik'a i Ell'a. Pociągnęły ich za ręce. Teraz razem z Amandą gonili Joachim'a.
- Ja jestem staromodna! Ty pasztecie! Ugh! - krzyczała rudowłosa.
- Brat jesteś pasztetem! - zaśmiał się głośno Ell.
- I ty przeciwko mnie?! Ross!
- Na mnie nie licz stary. - pokiwałem głową w jego stronę. Wbiegli oni przez furtkę do drugiego domu. Tam Amanda dogoniła Jo i pchnęła go prosto do basenu. Ale brunet złapał ją za kostkę i ona też wpadła.
- Mam rodzeństwo kretynów... - powiedział załamany Ratliff.
- Młody wyrażaj się! - pogroziła mu z basenu Amanda.
- Kretyni? - zdziwiła się Vanessa.
- Odmiana idiotofobi.. - wyjaśnił Riker.
- Idiotofobi? - spytała teraz Rydel.
- Koniec tematu i cięcie! - krzyknąłem i zacząłem się śmiać i tarzać po trawie.
- Chyba nasz Ross ma idiotofobie... - powiedziała Rydel. Vanessa odebrała aparat i zrobiła mi kilka zdjęć.
- Wróciłam!!! Kto mi pomoże z torbami?! - usłyszałem krzyk z mojego domu.
- Laura! - krzyknęły wszystkie dzieci i pobiegły w tamtą stronę. Ja przekręciłem jedynie oczami i czekałem aż rodzeństwo Trief wyjdzie z basenu.
- Zaraz dołączymy do Was. - zadecydował Jo pomagając wyjść Amandzie. Pokiwałem ze zrozumieniem głową i wstając z trawnika pobiegłem do domu. Tam każdy po kolei niósł do kuchni po jednej torbie. Za to za nimi obładowana Laura zamykała drzwi podbiegłem do niej i ją pocałowałem. Dziewczyna uderzyła plecami o ścianę i zaczęła krzyczeć przez pocałunek.
- Debilu ja ciasto niosę! - krzyknęła, gdy ją w końcu puściłem.
- Przyznaj, że tęskniłaś. - powiedziałem zabierając od niej ciasta.
- Tak, wprost prawie się zabiłam, bo nie miałam co ze sobą zrobić. - powiedziała retorycznie. Uśmiechnąłem się i ruszyłem z nią do kuchni. Tam wraz z dzieciakami byli już przebrani Joachim oraz Amanda. Szybko im poszło.
- Laura nareszcie! - krzyknął rudzielec i przytulił się do brunetki.
- Andy! Pomożesz mi to wszystko wypakować. - powiedziała brunetka.
- Jasne! I z obiadem Ci pomogę! - uśmiechnęła się do niej i zabrała torbę, by móc z niej wypakować wszystkie produkty.
- Vanessa, Riker, Rydel i Ell! - zawołała dzieciaki, a one pojawiły się od razu przy niej. - Vanessa i Rydel proszę to dla Was. - powiedziała i wyciągnęła z torebki dwa puchate misie dla mojej i jej siostry.
- Dziękuje! - krzyknęły na raz oraz przytuliły się do nogi brunetki. O rany.. Jak to zabawnie wygląda.
- Ell dla Ciebie pani Midel ze sklepu dała prezent. - podała mu pudełeczko, a brunet je rozpakował.
- O rany to MP3 i słuchawki! Dzięki! - krzyknął i dołączył do dziewczyn. Laura już ledwo stała...
- Riker dla Ciebie Ross kazał mi coś kupić. - wręczyła mi pudełko z telefonem, a ja przekazałem je Riker'owi.
- Telefon! O matko! Kocham Was! - krzyknął i się przytulił najpierw do mnie, a później do Laury. - Jak ja chciałbym mieć takich rodziców! - uśmiechnął się. Spojrzałem na Laurę. Patrzyliśmy sobie w oczy, a w nich była pustka związana z brakiem dopełnienia rodziny... Jak ja bym chciał mieć z nią dziecko...
- Dooobra... Chodźcie lecą Strażnicy Marzeń w telewizji! - krzyknął Joachim wybudzając mnie i Laurę z transu. Najmłodsi polecieli do salonu.
- Dzięki Joach... - powiedziała Laura. Brunet uśmiechnął się do niej i wyszedł z kuchni do salonu za dziećmi.
- Lau.. - szepnąłem do niej, gdy zauważyłem u niej w oczach łzy. - Nie martw się..
- Nie zniosę tego... Jak jeszcze jedno powie, że byłabym dla nich świetną matką to się załamię... - łkała mi w ramię.
- Rozpakowałam już zaku... Laura? - Amanda spojrzała na mnie, a ja pokiwałem głową na znak, żaby była chwilkę cicho.
- Hej! Spokojnie jeszcze kiedyś nam się uda... - zacząłem, ale ona szybko mi przerwała
- I ty w to jeszcze wierzysz? Spójrz prawdzie w oczy! Nie będziemy mieć dzieci dopóki nasze rodzeństwo nie wyrośnie! Ale zanim to nastąpi minie kilka lat, a ty już się mną znudzisz! Będziesz wymykał się z nocy by spotkać się z umówioną dziewczyną, a ja będę cierpieć! - krzyknęła i się rozpłakała. Zacząłem nią kołysać i mocniej tulić. Po kilku minutach się uspokoiła. Albo... Chwileczkę. Odsunąłem się lekko od niej, by spojrzeć w jej twarz. Zasnęła.
- Jesteś niezłym lekarstwem. - zaśmiała się cicho Amanda. - Ja zrobię obiad dla wszystkich i deser. Dzisiaj jest Czwartek, czyli zupa i galaretka. Zawołam Was na ciasto. My się wszystkim zajmiemy, a ty z nią idź do pokoju. - pokiwałem głową. Wziąłem Laurę na ręce. Przechodząc przez salon wszyscy się odwrócili od telewizora i spojrzeli na mnie. Joachim dał kciuka w górę, a młodzież uśmiechnęła się smutno. Pewnie wszystko słyszeli. Wszedłem po schodach prosto do naszego pokoju. Zamknąłem go na klucz. Położyłem Laurę na łóżku, a sam położyłem się obok niej. Zacząłem głaskać jej twarz i włosy. Dziewczyna lekko uchyliła powieki, które swoją drogę były załzawione. Pochyliłem się nad nią i złożyłem na jej ustach czuły, słodki pocałunek. Odwzajemniła go, a nawet poszła o krok dalej. Rozszerzyła swoje usta pozwalając mi zbadać językiem jej wnętrze. Z chęcią z tego skorzystałem. Dalej ją całując obróciłem ją tak, by leżała pode mną pomiędzy moimi nogami. Położyłem się na niej, a ona cicho jęknęła.
- Nigdy bym Cię nie zdradził i nigdy bym Cię nie skrzywdził. A jeśli chcesz mieć dzieci ze mną teraz jest jedyna taka okazja.. Ja też chce być ojcem i też mnie to wszystko denerwuje, więc się nie zdziw jak nie będę delikatny. - powiedziałem przerywając na chwilę nasze pocałunki.
- Ufam Ci Ross. - powiedziała całując mnie i ściągając ze mnie koszulkę.
***
Hi People!
Dziękuję i dedykuję jeszcze raz rozdział Kinga R5er, Natalia Czuba oraz Czekoladce (Patrycji :*). Za pierwsze komentarze :D
Teraz takie pytanie do Was, bo to od Was zależy jak będzie.
Laura ma zajść w ciążę czy nie?
Podoba się Wam rozdział czy może lepiej usunąć ten blog zanim się rozkręcę?
Pozdrawiam,
Sashy :*
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
PS. 1. Przepraszam, że nie skomentowałam 1 rozdziału.
PS. 2. Życzę Weny i masz go nie usuwac. NEVER.
PS. 3. Pozdrawiam Cię z Dziwnowa :)
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedyk:) Tak, Laura ma zajść w ciąże! Mi się Rozdział i Blog podoba, więc go nie usuwaj! Zrozumiano? !
Czekamna nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Rozdział jest cudowny.. *.*
OdpowiedzUsuńTak ma zajść w ciążę.
Nie usuwaj bloga..
Tak ma zajść
OdpowiedzUsuńsuper rozdział czkam na next
proszę jak najszybciej ???
PS nie usuwaj bloga za dobry jest
Hey, hey!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo przepraszam, że nie skomentowałam 1 rozdziału :/ Po prostu się nie wyrobiłam, nie jesteś zła? Chlip, chlip :C
ŚWIETNY rozdział! Ej, ej! To pierwsza wizyta Capsika na tym blogu! Robimy kolejną imprezę! Wszyscy tańczymy! O, o, o, a Dippera weźmiemy na DJ'a! Juuuupi! ^^
Nie wiem czemu, ale ten nowy projekt Laury kojarzy mi się z taką bajką "Wróżkowie Chrzestni" chyba było tam coś podobnego... Tak, teraz Spongebob to, to już przeszłość, nie powinnam do tego wracać *smutna piosenka* teraz liczą się tylko oni, tylko *muzyka budująca napięcie* Wróżkowie Chrzestni! xd
Wielbię Amandę! Amanda mym mistrzem! Hehehe :D
Moja Raura jest taaaka urocza, gdy opiekuje się swoim rodzeństwem <3
No cholercia, no! Jest już 1 w nocy, a ja mam czkawkę ;-; Help me, błagam, Ann w potrzebie!
Rossy, Rossy, nie ładnie tak mi tu Lau denerwować, nu nu nu (Boże, moja autokorekta zamieniła mi Lau na Kau xdd)
Będą małe Raurzątka? Będą? Bo ja tak bardzo bym chciała, aby coś się wydarzyło... hihi
Tylko, żeby nie byli tam zagłośno
Wcaaale nie jestem zboczona, nieeee...
Ale coś czuję, że Ty będziesz zła i ktoś im przerwie... wtedy, jeśli tylko Ciebie znajdę moje jednorożce Cię dopadną, smerfy zasmerfują, pingwinki wyślą na Antarktydę, a ja zrobię Ci bum, bum doniczką buhahahahaha!
I tak ja Ci grożę *złowieszczy śmiech*
No więc, moja kochana Sashy, ja bardzo, bardzo bym chciała, abyś dalej prowadziła tego bloga, gdyż, iż, ponieważ ogromnie go polubiłam ^^
A teraz spadam na spotkanie z moją kochaną podusią, bo jestem strasznie zmęczona c;
Przy okazji podusia Ciebie bardzo pozdrawia! :***
Czekam na next i papa! :**
możesz opisać tą scenę czekam żebyś jak na szybciej napisał rozdział (proszę opisz)
OdpowiedzUsuńczekam na next kocham twoje blogi <333333333333333
Powiem tak ja też chcę żebyś to opisał a to dla tego że jestem gimbusem a gimbusy są zaoczne ale nie aż tak hehe
Usuńczekam na next ☺ ☺
Dawaj nexta Szaszłyku zly ty
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńI dzięki za dedykację*)
Masz go nigdy nie usuwać!!!!!!
Dla mnie oczywiście Laura może zajść w ciążę:)