*Joachim*
Przedzieraliśmy się przez las. Nie dość, że zaparkowaliśmy centralnie przed tym lasem to przedzieramy się jeszcze przez zarośla, krzewy i choinki. Nie sądzę, żeby porywacze szli akurat TĄ drogą. Na pewno gdzieś jest jakaś poboczna uliczka.
- Tyler co ty robisz z tym telefonem? - spytała Amanda. Spojrzałem zza ramienia na dwójkę za mną. Przede mną był Ross z Laurą.
- Nie ma tu zasięgu. Nie mogę do rodziców SMS'a wysłać.. - mruknął. Nagle usłyszałem wibracje. Jego ekran się zaświecił. Nie ma zasięgu, hę? - O! I jest.
- Serio? - mruknąłem do siebie. Przedzierałem się za małżeństwem Lynch.
- Coś mi nie gra... - zaczął Ross.
- Mi również. - dodała Laura i wzruszyła dodatkowo ramionami. Też mam takie dziwne uczucie... Jakby coś było nie tak.
- Ej to tutaj! - krzyknął Tyler czym mnie zaskoczył. Przed nami ukazał się stary, opuszczony magazyn. Budynek wyglądał jakby ledwie stał. Białe ściany były obdrapane z tynku i farby. W niektórych panelach były dziury. Magazyn był wysoki na dwa piętra oraz bardzo obszerny. Weszliśmy do środka. Było tu pusto. Przez dziury do środka dostawało się światło. Tak jak wcześniej mówiłem były tu dwa piętra. Na samym środku były kręcone metalowe schody na poszczególne piętra. My znajdowaliśmy się na parterze, który do przytulnych nie należał. Zakurzone miejsce. Pod ścianą naprzeciwko wejścia było wielkie biurko, na którym znajdowały się różne metalowe przedmioty. Coś jakby niedokończone wynalazki. Po prawej były półki i zakurzony komputer. Wątpię, żeby działał. A po lewej znajdowały szafki, w których były ubrania. Co to za miejsce? Na pierwszym piętrze były pokoje. Normalne pokoje do zamieszkiwania. A było ich sześć. Wszystkie były zakurzone. W każdym znajdowały się dwa materace, szafka, stara lampka oraz drugie drzwi prowadzące do małej "łazienki". W łazienkach wielkości kontenera na śmieci była toaleta oraz prysznic. Podłoga była z drewna i z każdym naszym krokiem skrzypiała. Trzecie piętro przeraziło nas wszystkich. Było tutaj wszystko od noży i siekier aż po kajdanki, i bicze. Co to za nora?! Udaliśmy się na parter. Ross usiadł do komputera.
- Nie sądzę, żeby on dzia... - zacząłem mówić, ale przerwał mi odgłos włączanego Windowsa. - kto by pomyślał...
- Kurczę.. Jedno konto i jedno hasło. - mruknął blondyn.
- Za te hasło może robić miliardy słów i liczb. Potrzeba by było jakiegoś hacker'a. - powiedział Tyler.
- Znam takiego jednego. - Powiedziała ze śmiechem Amanda.
- Ja też. - zawtórowała jej Laura. Przestały się śmiać i spojrzały na siebie z przerażeniem.
- Ellington! - krzyknęły na raz.
- Właśnie przydałby się! - dodał Ross. Chwilka... Gdzie jest.. Ell?
- O cholera Ell został w domu?! - spytałem łapiąc się za włosy.
- Na prawdę?! Zaginęła Wam trójka dzieci. TRÓJKA. A w domu został SAM JEDEN Ratliff? - spytał w szoku i z przerażeniem Cross.
- Musimy po niego jechać! - krzyknął Ross.
- A komputer? - spytałem.
- I tak nie znam hasła! - zaczął się ze mną kłócić.
- No to spróbuj coś wpisać!
- A Twój brat nie jest ważny?!
- Jest!
- No właśnie!
- Wpisz to hasło!
- Ale przecież go nie znam!
- A jakie jest Twoje hasło do telefonu?
- Laura...
- To wpisz 'Laura' tumanie! - krzyknąłem, a zrezygnowany blondyn wpisał hasło 'Laura'. Zaciekawiające jest to, że okazało się poprawne.
- To jakieś jaja.. - mruknęła Laura.
- Kliknij to. - poradziła Amanda. Ross wszedł w dany plik. Był tam plan.. Plan jak porwać dzieciaki.
- O Boże... - brunetka zasłoniła usta dłonią. Podobnie zrobiła Am.
- Skopiuj to. - polecił brunet. Blondyn spojrzał na niego zdziwiony, ale zrobił tak jak kazał. Może Tyler jednak nie jest zły? Ale on mi zabierze Amandę! Wyłączyliśmy komputer. Czyli wiemy jedno: porywacze na pewno tu byli.
- A teraz wio do domu! Ratliff jest sam! - krzyknęła Amanda. - Jeśli się nie ruszycie to Wam nogi z części tylnej powyrywam!
- Szybciej! - poganiała Laura. Zaczęliśmy biec tą samą trasą. Mam nadzieję, że Ell'owi nic nie jest.
*Amanda*
Wbiegliśmy szybko do domu i zaczęliśmy się po nim gorączkowo rozglądać. Nie było śladu po moim bracie.
- Ellington!!! - krzyknęłam w głąb domu, ale odpowiedziała mi cisza. Boże jacy my jesteśmy głupi.
- Nie ma go tu... - powiedział Tyler.
- Spostrzegawczy jesteś! - prychnął Jo.
- To nie pora na kłótnię. - wtrącił się Ross i westchnął. - Może jest u Was w domu?
- Możliwe! - krzyknęłam i pobiegłam do swojego mieszkania. Zamiast otwierać furtkę jak człowiek po prostu przeskoczyłam przez płot. Wszystko fajnie, tylko szkoda, że zahaczyłam się butem o durną drewnianą deskę... Wylądowałam twarzą w trawie, a nogi jakimś cudem miałam nad sobą.
- O rany Amanda! Nic Ci nie jest?! - spytała Laura, która O T W O R Z Y Ł A furtkę. Czemu ja nie jestem taka mądra? Brunetka podbiegła do mnie i pomogła mi wstać. Za nią ciągnęli się chłopcy. Gdy stałam na nogach ponownie pobiegłam w stronę domu. Otworzyłam drzwi balkonowe i wbiegłam do salonu. Zaczęłam nawoływać Ell'a, ale odpowiedzi nie było. Wbiegłam po schodach do jego pokoju. Jak zwykle był tutaj bałagan. Zielone ściany były poobklejane zdjęciami oraz plakatami samochodów i motorów, na białej wykładzinie walały się jego cuchnące ubrania takie jak bokserki czy przepocona koszulka. Łóżko nie było zaścielone, a dodatkowo było na nim pudełko po pizzy. Na biurku stał komputer a wokół niego były porozrzucane kartki i ołówki. Szafa była otwarta, a z niej wywalały się ubrania, również na wykładzinę. Jedyne co tu było w porządku to nienaruszona półka z książkami (oj tak Ell nie lubi czytać...) oraz jego biało-turkusowa łazienka. Chwilka... pizza? Podeszłam do pudełka i je otworzyłam. W nim znajdywał się jeszcze ciepły, niedojedzony kawałek fastfood'a. Ellington'ie Lee Ratliff'ie masz przerąbane. Pewnie mi menda kasę z pozytywki zabrała! Omijając zdziwionych przyjaciół, chłopaka i brata ruszyłam do siebie. Mój pokój był pomiędzy drzwiami do sypialni Ell'a oraz Joachim'a. W moim kremowym pokoju panował porządek. Ciemne płytki nie były zaśmiecone, w szafie wszystko poukładane, łóżko zaścielone, fioletowy dywan odkurzony, biurko czyste tylko z komputerem, notatnikiem i długopisem, półki z książkami nie zakurzone, a w komodzie posegregowane kosmetyki. W mojej biało-różowej łazience jest taki sam ład i porządek. Na samym wierzchu komody była pozytywka. Otworzyłam ją. Tak myślałam... Brakowało 40 dolarów. Czyli ten pasożyt jest w domu.
- Amanda? - spytał Tyler. Wkurzona zeszłam na dół do salonu, a reszta za mną.
- ELLINGTON MASZ PRZERĄBANE! - wrzasnęłam.
- On tu jest? - zainteresował się mój brat.
- Tak! Ciepła pizza i zniknięcie moich 40 dolarów robi swoje! - odezwałam się.
- Ty musisz zostać detektywem. - powiedział zszokowany Ross.
- Jo wiesz gdzie on może być? - spytała się Laura patrząc na bruneta. On spojrzał natomiast na Ross'a. Oboje kiwnęli głowami i ruszyli w stronę garażu. Oczywiście ja, Lau i Ty poszliśmy za nimi. Mój brat otworzył garaż, ominął samochód i zaczął stukać po ścianie. Aha... dobra to ma sens. Jaaasne.. to nie ma wcale sensu!
- Co ty robisz? - zdziwił się Cross.
- Cicho! - warknął Joach. Zaczął wystukiwać jakiś rytm, a po chwili w ścianie pojawił się prostokątny otwór, a z niego wysunął się czerwony guzik. Blondyn go nacisnął, a cala ściana z narzędziami przesunęła się do dołu (zniknęła w podłodze). Moim oczom ukazało się pomieszczenie, a w nim Ellington pracujący nad motorem!
- CO TO MA BYĆ?! - wrzasnęłam razem z Laurą. A wszyscy spojrzeli na nas.
***
Hey People!
Przepraszam za brak rozdziału w Niedziele na tym blogu i na Magic, ale szkoła. xD
Rozpoczęcie itp., itd. Wiadomo o co chodzi xD
Rozdział dedykuje wszystkim, którzy przeczytali poprzedni rozdział. :D
Pozdrawiam,
Sashy ♫
Zajebisty<3
OdpowiedzUsuńTak, Amanda powina zostac detektywem na sto pro:) Ell zostal sam O.o
Plan porywaczy w komputerze i haslo to Laura?! Jejciu?!
No wiem szkola.....
Czekam na nexta!
Pozdrawiam:*
Twoja Czekoladka♥
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńA to dobra kryjówka.
Czekam na next ♡
Rozdział świetny... serio.
OdpowiedzUsuńRozpisałabym się, ale matma na mnie czeka.
1. Przepraszam, że komentarz dopiero teraz.
2. To jest świetne.
3. Mam nadzieję, że odnajdą dzieciaki.
4. Dzięki Bogu... Ell był w domu.
5. Hasło Laura... ciekawe dlaczego... hah.
6. Czekam na nexta
7. Powodzenia w szkole.
8. Buziaczki :)))
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)