niedziela, 13 września 2015

Rozdział 11 Worst Truth In Life.

*Riker*
Siedziałem na niewygodnym materacu wraz z Rydel. Vanessa leżała plecami na drewnianej podłodze.. Mówiła, że od leżenia na tym "łóżku" bolą ją plecy. Nie wnikam, choć wolę, żeby chociaż siedziała obok mnie... i rzecz jasna obok Rydel.
- Myślicie, że oni nas szukają? - spytała blondynka.
- Przecież to nasza rodzina. - odpowiedziałem jej na pytanie w trochę inny sposób. Sam już nie wiedziałem jaka jest prawda. Czy nas szukają... czy jednak nie.
- Laura raczej nie szuka... ona mnie nie kocha... - szepnęła smutno Van. Zsunąłem się z kanapy na podłogę do brunetki.
- Mała, Laura na pewno Cię kocha! - powiedziałem.
- Kiedy ja słyszałam jak mówiła, że ma mnie dość! - brunetka zaczęła pociągać noskiem. Objąłem ją ramieniem. Dziewczyna schowała swoją główkę w mojej klatce piersiowej. Delly również zsunęła się do nas na podłogę i przytuliła się do mojego drugiego boku.
- Jestem niemal pewny, że przesłyszałaś się. - poinformowałem ją.
- Ale...
- Nie ma 'ale' Van. Laura zbyt bardzo Cię kocha. Oni wszyscy zbyt bardzo nas kochają. Mogę Cię zapewnić, że szukają nas po całym Los Angeles. Laura zapewne płacze za nami. Ross obwinia się o wszystko. Amanda wpada na pierwsze ślady przestępców. A Joachim... to Joachim - on próbuje wszystkich pocieszyć. Nie zapominaj o Ellingtonie, który inteligencja przerasta naszą rodzinkę. - przerwałem jej. Blondynka się zaśmiała.
- Co do inteligencji Ell'usia nie jestem przekonana. - wtrąciła chichocząc. Dołączyła się do niej Vanessa. Kobiety... One wiedzą o co chodzi, a my faceci musimy się główkować jak odpowiedzieć by nie urazić ich kruchego 'ja'. No chyba, że jesteśmy tępi... To inna historia. Nagle usłyszałem odgłos otwieranego zamka do naszych drzwi. Odwróciłem się w ich stronę. W progu stanął ten brunet i rudzielec. Tym razem nie mieli na sobie kominiarek. Mogłem dokładnie przyglądnąć się ich twarzom. Ten brunet miał wielkie, czekoladowe oczy, a jego rysy twarzy były ostre. Wyglądał na młodą osobę, podobnie jak jego towarzysz. On jednak miał niebieskie oczy, a rysy twarzy były łagodne. Na to już wiemy, który jest mądrzejszy. Na nasz widok zdziwili się.
- Materac kłuje w tyłek. - zaśmiał się brunet. Drugi go szturchnął.
- Daj już spokój James. - mruknął znudzony.
- Ohh... no zobacz tylko na nich. - pokazał na nas ręką. - to się prosi o skomentowanie!
- Żebym ja nie musiał skomentować Twojego brata, gdy tu przyjdzie i nakryje nas na zawaleniu zadania! - warknął, a brunet przełknął ślinę.
- Zwiąż dziewczyny, a ja biorę Riker'a. - powiedział ten cały James.
- Dla Ciebie 'Twój koszmar Riker'. - uśmiechnąłem się do niego, ale powiedziałem to z takim jadem w głosie, że zbiłem go z tropu. Punkt dla dzieciaków!
- Słyszałeś to Every? - spytał się James rudzielca - Every.
- Zamknij się. Nic nie słyszałem! Ty jakiś upośledzony się stajesz! - krzyknął na niego. Dam sobie głowę uciąć, że mrugnął do mnie, gdy brunet spuścił głowę. Już mi się podoba. - dobra to ja Was teraz zwiążę. - powiedział do Van i Ryd, a po chwili coś szepnął im na ucho. One natomiast pokiwały główkami. Sznurkiem zawiązał im z tyłu ręce, a następnie poczochrał je po włosach. Natomiast James złapał mnie mocno za nadgarstki i z taka samą siłą zawiązał je sznurkiem.
- Idziemy! - warknął i nas wyprowadzili. Brunet szedł przed nami, a rudy za nami.
- Co on do was mówił? - szepnąłem do dziewczyn nachylając się.
- Powiedział, że nie zawiąże nas mocno i spytał czy coś zostawiłyśmy na poszlakę. - odszepnęła mi Rydel. Spojrzałem za siebie. Mężczyzna posłał mi lekki uśmiech co odwzajemniłem. Schodziliśmy po krętych schodach.
- Jesteście? - spytała dziewczyna z fioletowymi włosami. - Kendall czeka już na nas.
- Jasne Avril. A gdzie Angel? - spytał Every.
- Czeka z nim. - odpowiedziała i wyszliśmy..

*Amanda*
Wyszliśmy z tego tajnego miejsca i udaliśmy się do salonu. Ja, Laura i Ell usiedliśmy na kanapie, a Jo opierał się o ścianę przed nami.
- Ross'a i Tyler'a nadal nie ma... - zauważyłam. Nagle dostałam SMS'a. Miałam już odblokowywać telefon kiedy do pomieszczenia wbiegł zdyszany blondyn.
- Zwiał mi! Uciekł! - warczał. Zgiął się w pół i opierając się na kolanach zaczął głęboko oddychać.
- Ross spokojnie o co chodzi? - spytała Laura podchodząc do niego. Położyła mu rękę na plecach i nachyliła się do niego.
- Tyler!... Huh.. Chwilka. - wziął powietrze do płuc. - Ten idiota za tym wszystkim stoi! On... To on porwał nasze rodzeństwo!
- To nie możliwe! - krzyknęłam i wstałam z kanapy na której siedziałam.
- Ja od zawsze mu nie ufałem! - krzyknęli na raz Ellington i Joachim.
- Ale... Dlaczego?! - spytała się go Laura.
- Miał motor Joachima... Ten pierwszy unikat... Zwiał... A mści się teraz za to, że przerwałem mu podryw! Na Tobie! - zwrócił się do brunetki. Rozszerzyłam oczy.
- Co?
- Przystawiał się do Ciebie facet w szkole... Ja go przypadkowo upokorzyłem i zaczęliśmy się bić, pamiętasz?
- Ale... On inaczej się nazywał!
- Nie powiedziałem Ci wszystkiego. Po tym dyrektor ze mną zaczął rozmawiać. Tyler używał fałszywych imion i nazwisk. A to tylko po to by nie mieć na karku z policją i poprawczakiem. Znany był ze swoich wybryków, a jedno poważne przewinienie mogło "zrujnować jego życie". - Ross wyprostował się i spojrzał oczami smutku na Lau. - dyrektor powiedział mi również, żebym za wszelką cenę Cię chronił. I chroniłem Cię. Na początku jako przyjaciel, ale zaczęłaś mi się podobać coraz bardziej. Zostaliśmy parą, narzeczeństwem, a na końcu małżeństwem. A teraz to wszystko dlatego, że wysłałem Cię po ten debilny telefon dla Riker'a!
- Jak w tandetnej komedii romantycznej. - mruknął Jo z uśmiechem.
- Ale trzeba przyznać, że ten telefon Rik'a jest pożyteczny i bardzo fajny. - wtrącił brunet wyjmując urządzenie z kieszeni.
- Trochę niezbyt dobry moment... Chwilka... Masz jego telefon? - zdziwiłam się.
- A co miał leżeć samotnie na tym stole? - brunet wzruszył ramionami. Spojrzałam na starszego brata. Zrobił to samo.
- Ross. Czemu mi nie powiedziałeś? - spytała Laura.
- Czy ty mnie słuchałaś? Chciałem Cię chronić! - odpowiedział łapiąc jej twarz w dłonie.
- Ale oprócz tego.
- Chciałem oszczędzić Ci problemów.. Nie chciałem byś się zamartwiała.
- Dziękuję. - szepnęła Laura i pocałowała blondyna. Trzeba im przerwać. Co z tego, że dopiero zaczęli? Ich rodzeństwo domaga się odnalezienia.
- Nie chcę przeszkadzać czy coś, ale przypominam, że właśnie zaginęło wasze rodzeństwo. Jest już wieczór, więc nie opłaca się szukać, ale może by tak pomyśleć, gdzie jeszcze są magazyny? - wtrąciłam, a oni się oderwali od siebie.
- Musimy tam powrócić i dokładniej się rozejrzeć. - zaproponował Jo.
- A ja pojadę z Wami. - zaoferował Ell.
- O nie młody. Ty zostajesz. - pogroziłam mu palcem.
- A mnie mają porwać? Z resztą gdzie znajdziecie takiego mechanika jak mnie? - spytał.
- Dobra jedziesz z nami. - mruknęłam zrezygnowana. Z nim nie wygrasz... Ale i tak mendo mi wisisz kasę! Mogłam powiedzieć to na głos.. Właśnie, SMS! Ponownie wzięłam mój telefon i odblokowałam go. Kliknęłam na kopertę i zaczęłam odczytywać wiadomość. Treść była... nie do opisania...
" Witaj kochanie. Otóż pisze to ostatni raz, bo zrywam z tobą! Tak praktycznie to chciałem się zbliżyć tylko do Laury. Dziękuję za pomoc moja droga! Kiedy jest z nami koniec, a ty zapewne znasz już prawie całą prawdę o mnie wiedz, że się nie poddam. Również dziękuję za tak cenne informacje. Przebywanie z Wami pomogło mi tylko w moim zadaniu. Przekaż Ross'owi, że jeśli nie da mi kasy i nie odda Laury to może pożegnać się z Vanessą, Riker'em i Rydel! Kocham i całuję... a chwila. Już nie muszę tego pisać. Nara frajerzy!"
Opuściłam telefon na podłogę i z płaczem pobiegłam do swojego pokoju. A ja myślałam, że w końcu mam chłopaka, który mnie kocha! A okazał się zwykłą świnią i kłamcą! Boże jaka ja byłam głupia...

***
Hi People!
Otóż powiem tak.
Na Magic nie ma rozdziału i raczej nie będzie. iPhone zepsuł mi się i nie mogę nic zrobić. Nawet przesłać tych głupich notatek z rozdziałami. Więc ten blog jest aktualny, a tamten zawieszony. Przepraszam za mój idiotyzm.
Oraz chciałam powiadomić, że przedłużę bloga. Troszeczkę, ale jednak.
Jeśli będzie dużo komentarzy rozdział w środę i... czwartek! Nie zapominając o niedzieli. xD Czyli 3 razy w tygodniu.
Za chwilkę dodam porywaczy do bohaterów ;) więc zapraszam :D
Pozdrawiam,
Sashy ♫

7 komentarzy:

  1. Świetny < 3
    Wiedziałam, że Tyler jest podejrzanym! Wiedziałam! Raura sweet:) Szkoda mi Amandy:( I Van, Rikera I Rydel:(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka!
      Nominowalam cie do LBA! Wiecej tu: http://nie-chce-taka-byc-ale-niestety-musze.blogspot.de/2015/10/lba.html

      Usuń
  2. Piszę ten komentarz o 5:11.
    Więc rozdział świetny.
    Szkoda mi tylko Van, jak ona mogła myśleć, że Laur już jej nie kocha. Rodzeństwo zawsze się wspiera.
    No nic, czekam.
    Pozdrawiam i miłego dnia w szkole :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Oj Van gadasz głupoty.
    Wiedziałam, że to Tyler.
    Every nawet go polubiłam.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Mam nadzieję że niedługo ich znajdą
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do TB :* Więcej na http://love-do-way-you-lie.blogspot.com/2015/09/tb.html

    OdpowiedzUsuń